wtorek, 3 grudnia 2013

Dies irae




Żyję żeby żyć...
Żeby życie znieść...
żeby poznać smak
szczęścia...łez i klęsk...
I nie pytać wciąż jaki to ma sens...


Upiekłam ciasto, żeby nie myśleć, nie stresować się... chyba jednak pójdę po melisę. Albo valium. Bo pieczenie było dobre, jak długo piekłam.
Już upiekłam i terapię górska droga trafiła.


Nawet kot wyczuwa emocję, zwłaszcza Ona, przychodzi non stop się poprzytulać.
A wczoraj zwaliła mnie z krzesła.



Już jutro... Dies irae

1 komentarz:

  1. Nie do końca wiem o co chodzi, ale będzie dobrze. Strach zawsze ma wielkie oczy:)

    OdpowiedzUsuń