środa, 4 grudnia 2013

żyję

"zasadź mnie nad płynącą, żywą wodą..."


Przeżyłam, nie wiem jakim cudem, tak cud jest pojęciem adekwatnym. Ale przeżyłam.
Chociaż permanentne niedospanie, torsje na widok kawy i odzwyczajenie się od jedzenia ze stresu nie były pozytywnym doznaniem, ale wsparcie jakie otrzymałam od przyjaciół jest bezcenne.

Telefony, mejle, uściski i niedźwiadki.
Jestem tak skonana, że najchętniej bym odwołała jutrzejsze konsultacje i po prostu poszła spać. Resztki odpowiedzialności odwodzą mnie od tego pomysłu. Poczytam sobie kilka stron i idę spać...
Naprawdę jestem skonana... taka zmęczona, bez tej adrenaliny mój organizm jedzie na oparach.

Ale tak dobrze mi było iść na "bój to już nasz ostatni" ze świadomością, że tyle osób we mnie wierzy i mnie wspiera. Chociaż ja rozsypywałam się jak kupka popiołów.

Przeżyłam... nie wiem ile w swoim życiu przeżyję takich stresów, ale dziś moje życie skróciło się, przynajmniej o dwie dekady.


A to moje futrzaste jest przekochane, dziś jak usłyszała, że budzik zadzwonił, a ja go nie wyrzuciłam t przyszła, wskoczyła i zaczęła się przytulać. Wciąż mnie zaskakuje, jak ona wyczuwa moje nastroje. Bezbłędnie wie, kiedy potrzebuję futrzastej obecności. Wlazła mi na klatkę piersiową i bodła łepkiem o mój podbródek. Jest prze-rozczulająca.

A później pilnowała, czy rzetelnie pracuję.
Tak! dobrze widzicie, na parapecie Mela ma podkładkę, żeby jej od marmurowego parapetu nie ciągnęło...

Jak patrzę na nią, zastanawiam się, jak trójka dorosłych ludzi, z których dwojka odchowała potomstwo, mogła tak rozwydrzyć Kota.
Mela ma swój rytuał, poranne czochranie. 
Otóż, gdy usłyszy, że Tata przekręca się na łóżku, idzie do Niego i miauczy przy łóżku, aż on poskrobie po prześcieradle, wtedy wskakuje na łóżko na czochranie.


Ach! a ja do dziś pamiętam, jak przywiozłam to moje Kocie-szczęście i Tata ją zobaczył.

Prawie wyleciałam z domu. Razem z kotem.
A teraz...

Zachwyca mnie to. 
Czy trzeba mi czegoś wiecej, nie trzeba! Jak długo to kocie, ufnie do mnie przychodzi, jak długo pies wiernie na mnie spoziera. 
Jak długo kładę się do łóżka, tak zmęczona...


"...trzeba żyć w zachwycie."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz