sobota, 21 czerwca 2014

wzięło mnie

Mój wielki łeb i kapelusz, który uwielbiam 
Wzięło mnie na dziwną tęsknotę i spokój jest stanem nieosiągalnym. 
Dlatego też, pomimo tego iż Mama piecze biszkopta z truskawkami i bananem, ja postanowiłam też coś upiec. Wiadomo, że nic nie uspokaja tak jak robienie ciasta. Zwłaszcza znienawidzonego kruchego. Nie cierpię go zagniatać. A nie chciało mi się wyciągać malaksera, zresztą chodziło o proces pieczenia.
Pierwszy raz robię takie ciacho i ciekawa jestem czy wyjdzie. W naszej rodzinie różnie z tym bywa.
Mamie i Tacie pierwsze dziecko wyszło tak se... no ale nie zrażamy się łatwo : P


Za tydzień, albo będę martwa(lot z siódmego piętra na beton raczej nie skończy się szczęśliwie), albo będę w drodze do domu z ostatniego seminarium. Zobaczymy w jakim nastroju. Muszę wygrzebać książki i zebrać siły do tygodniowego sprintu(a krasnoludy są zabójczy, ale na krótkich dystansach).

Tak w międzyczasie czeka mnie rada pedagogiczna zamykająca semestr i rok. Ach, ale będe tęskniła za wariatami. Tacy pracownicy jak my to skarb.

Sytuacja nr 1. 
Z powodów jakiś tam(sorry niezbyt słuchałam) zamiast zwyczajowej 9, zajęcia zaczęliśmy o 14. To idę sobie na lajcie do pracy i szukam naszego historyka bo miałam dla Niego książkę(Sprawiedliwość w Dachau - świetna), patrzę na plan, no cały dzień powinien tyrać. 
Godzina mija. Jego nie ma. 
Sekretarka dzwoni i później opowiada:
S: No dzwonię do niego i mówię "Panie R. tu S  z xxx będzie Pan dziś na zajęciach? a R na to: "To dziś są zajęcia??"

R po godzinie(czyli w sumie już po dwóch) zjawia się rozbiegany i niewyraźny i widząc mnie uderza w lament
- "To dziś są zajęcia?? Kiedy plan się zmienił?? Dobrze, że dziś bylem w domu, ale podobno jutro też są, a ja już mam plany"

Sytuacja nr 2 Dokładnie dwa tygodnie później.
Szukam mojej ulubionej anglistki.
Rozmawiam z sekretarką i pytam gdzie I. a Sekretarka "Dzwoniłam do niej, myślała, że dziś piątek, dopiero wstała będzie za pół godziny"

Następnego dnia. 
Dyrektorka do telefonu
"Dzień dobry Ł. Obudziłam Cię? Będziesz dzisiaj w pracy?


No powiedzcie, czy ktoś nie chciałby takich pracowników.

Ale śmiesznie jest. Kocham tę pracę, ładuje mi akumulatory, super towarzystwo, ekstra atmosfera. Wynagrodzenie zasługuje na najmniej entuzjastyczne przymiotniki, ale nie ma dramatu. Nie można mieć wszystkiego. 


W Tv właśnie jest jakaś transmisja z imienin Bożen i obchodzą dwa razy w roku, bo są dwa terminy. Dobrze, że ja wszystkich swoich terminów nie obchodzę, bo bym nie trzeźwiała. Razem z sąsiadką Marią xD

Inna sprawa, że dawno na imprezie nie byłam. Oczywiście byłam w barze(dwa piwa) mecze(coś tam gulnę), na naszej stałej miejscówce ze słupem do rzucania butelkami(żeby ten na którego jesteśmy wściekłe nie oberwał tym szkłem - ja nie trafiłam, chyba nie jestem wystarczająco wściekła)

Wściekła jestem, a może bardziej rozżalona, że Hiszpanie odpadli z Mundialu. Został im mecz o honor - mój Boże weszli na poziom Polaków. Ale i tak ich kocham i nie zawsze można wygrywać. Najchętniej bym ich przytuliła - tak mi ich żal.

Ale mi żal większości ludzi... mam charakter kwoki... wydaje mi się, że każdego należy przytulić, pocieszyć, dodać mu otuchy. 

Chociaż są też ludzie - idioci, którzy są tak głupi, że już nawet mi ich nie jest szkoda, tylko mnie irytują. 


Świetnie książki czytam... jakby bibliofilski świat chciał mnie odciągnąć od pracy i nauki.

2 komentarze:

  1. Fajni Ci pracownicy,ale chyba praca (pracodawca !!) fajniejszy, skoro ciągle jesteście razem:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety powoli może się wykruszyć towarzystwo, oby nie jednak. Bo jest fajnie. Wiadomo, raz lepiej, raz gorzej... ale do przodu

      Usuń