środa, 1 kwietnia 2015

kwiecień

W końcu spokój... radość codziennych chwil, kawa, rano, kot udeptujący każdy kawałek ciała, cisza ciemnej nocy.

Spokój. Bez nienawiści, zawiści. Bo jeżeli Polak ma lepiej, należy mu dopiec. Moją winą jest to, że lubię co robię, że pracuję bo lubię... bo lista zarzutów jest absurdalnie długa. A ja nauczyłam się zwracać uwagi na pretensje ludzi z kompleksami. Będących prostakami, którzy mogliby ilustrować to hasło w encyklopedii.


Wiem co chcę robić... ciągle boję się marzyć, ciągle czuję ból, pustkę, smutek. Czuję też miłość, czułość...


Może w końcu wszystko się ułoży?
Czas najwyższy.

mogę patrzeć na niebo, na chmury, bez wyrzutów sumienia... usypiam słuchając szumu deszczu i zawodzenia wiatru, bez myślenia, że oto uciekają cenne minuty snu. Bo mogę zdrzemnąć się za dnia... po spacerze, w trakcie pracy.

Cenię każdą chwilę... wiem już co to znaczy mieć ich tak mało.

Cenna lekcja... szkoda, że musiałam zobaczyć głupotę i małość innych... głupotę, nie niedouczenie, po prostu pustotę umysłową. Mózgową Pustynię Błędowską.

W sumie, to obserwowanie zezwierzęcenia ludzi, procesu odwrotnego do ewolucji... było interesujące.

2 komentarze:

  1. Katarzyno - ja już nie mam marzeń. Ja mam cele do osiągnięcia. Kiedyś marzyłam ale marzenia się nie spełniają. Wyobrażenia i oczekiwania to też bzdura. Może i jestem przez to pusta ale mniej cierpię. Jest jak jest. Też czuję pewną pustkę i smutek ale to dlatego, że straciłam czas na głupie marzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale nieosiągnięty cel boli jak niespełnione marzenie

      Usuń