piątek, 13 września 2013

o życiu.

W sieci, zwłaszcza na FB furorę robi artykuł z Wyborczej o studencie oburzonym tym, iż na obronie ośmielono zadać mu pytania. wymagać od niego czegoś. Jakby sam fakt, że zaszczycił P.T. Komisję nie wystarczył z nawiązką. Skandal, granda. upadek szkolnictwa.

Zgadzam się z rzecznikiem uczelni, granica pomiędzy byciem zabawnym, a ośmieszeniem się jest cieniutka, i pretensje studenta w pierwszej chwili powodują uśmiech, później opad rąk i biustu.
Tylko... nie wiem dlaczego mnie nie dziwią.

Zaczął się rok szkolny, zaraz zacznie się rok akademicki, za niespełna tydzień idę na pierwszą w tym roku szkolnym Radę Pedagogiczną, kilka dni później inaugurujemy kolejny rok szkolny w mojej pracy. Jestem nauczycielem, w szkole dla dorosłych dzięki Bogu, osobiście - nie lubię dzieci. W swoim życiu miałam do czynienia z gromadami dzieciaków, głównie rodzinnych. Dzieci mnie irytują i męczą. Wiem  - brzmi to okropnie. Nic nie poradzę na to, że dopiero około osiemnastego roku życia z wrzeszczącej istoty z wiecznym fochem i pretensjami powoli kształtuje się homo sapiens, z którym można w miarę sensownie porozmawiać. A dziesięć lat temu chciałam być zwykłym nauczycielem. Jak pomyślę, że miałabym uczyć w gimnazjum. Od samego myślenia robię się siwa...

Dzieci mają teraz bardzo roszczeniową postawę, z naszej winy, z winy dorosłych, którzy bezstresowo wychowują i spełniają każdą zachciankę, byle tylko odsunąć od siebie obowiązek wychowania. Miałąm koleżankę, która zabierała córkę na spacer do katedry, żeby dziecko sobie pobiegało. :| chodzę często na Msze dla dzieci(prosty powód - dogodna pora), a tam na potęgę dzieci biegają, wrzeszczą - robią co chca. Doprawdy - nie wiem co zmieniło się od czasów gdy ja byłam dzieckiem i Rodzice uczyli mnie, że w kościółku trzeba być grzecznym. Nie trzeba było mnie karmić, poić, zabawiać. Wystarczyło jedno spojrzenie Mamy i widziałam, że mam się uspokoić.
Nie pyskowałam do starszych, nie upijałam się w wieku nastu lat.

A teraz? Gdy w autobusie ustąpisz miejsca matce z dzieckiem matka posadzi dziecko na fotelu - sama będzie stała. Możesz wejść do wyładowanego busa o proszę dziecko musi siedzieć, co z tego, że obok staruszka ledwo trzyma się na nogach. Dziecko może się drzeć ale przecież MOŻE. Może Cię kopać, szarpać.

A później dziwimy się, że z tych dzieci wyrastają ludzie, którym się wydaje, że WSZYSTKO im się należy. Nikt im niczego nie odmawiał. im się NALEŻY. Nie ma innej opcji.
Nikt mi nie powie, że to jest normalne...

2 komentarze:

  1. Co do dzieci w kościele masz rację, ale wyobraź sobie reakcję tych samych ludzi oburzonych na dzieci, które nie do końca zachowują się odpowiednio(co jest w dużym stopniu zależne od wieku), gdyby taka matka krzyknęła na to dziecko lub dała klapsa. Opieka społeczna na głowie murowana. Ja sama jestem matką rocznej dziewczynki i muszę przyznać, że nie zawsze potrafię zapanować nad jej napadem złości w kościele właśnie.
    Co do studenta, moim zdaniem, wina leży po obu stronach, tzn. samego studenta jak i uczelni, nie wiem jak sprawy mają się we wspomnianej w artykule uczelni, ale sama studiowałam na uczelni, gdzie sami wykładowcy dawali nam do zrozumienia, że pieniądze potrafią zdziałać cuda, uczelnie są samie sobie winne. To była obrona dyplomu, to ja jestem ciekawa jak było na wcześniejszych egzaminach, czy też zaliczeniach? Może właśnie "szło gładko" no to na dyplomie się oburzył jak dostał pytanie..? Uczelnie wyższe w teraźniejszej Polsce to dość kontrowersyjny temat i można by wiele o nich napisać, dobrego, ale też i złego, niestety...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego, że zatarła się granica pomiędzy znęcaniem się nad dzieckiem a wychowywaniem. Dostałam kilka razy po tyłku, w dzieciństwie. I nie uważam, że byłam katowana. Moim zdaniem są chwile gdy TRZEBA dać po pupie. I tyle. Nie oznacza to mojej zgody na katowanie dziecka.

      Co do uczelnianej sprawy. Faktycznie masz rację, ale i tak to patologia tak nie powinno być

      Usuń