poniedziałek, 28 października 2013

znowu... ;/

Jeden tydzień - tyle zawodów.
Jestem tak rozbita, połamana(ale nie złamana!!) że mam ochotę zwinąć się w kłębek i przespać życie.
Zamiast tego czytam "Zaskoczonego radością" - to chyba jakaś czytelnicza ironia.


Za każdym razem gdy myślę JUŻ, gdy myślę, że TO TAK, okazuje się, że to nie myślenie było, a uleganie złudzeniom.

Nic to - może kiedyś dorosnę, znormalnieję i nauczę się zasadę ograniczonego zaufania stosować.

Ktoś złamał mi serce, ktoś zawiódł moją przyjaźń. Dwa minusy.
Wcale nie dają plusa. A właściwie to stawiają krzyżyk.

herbata gruszkowa i muzyka Zimmera. I Mela, wierna, kochająca, pocieszająca. Mój konstans.
Cisza mojej wsi, cisza mojego serca. Pustka. Bo ile można. Rezygnacja. Kolejne obietnice. 

Książki - oto ostoja. Pewność w niepewnym świecie. Miękkie, pachnące wiatrem futro mojego kota, który tak wyczuwa, ze trzeba przyjść mnie ukochać. Mój pies z wiernymi, pełnymi miłości oczami i słońce zachodzące nad moją wsią.

Nie trzeba było szukać nowości, wielkich doznań, pilnuj swojego podwórka Katarzyna. 


TU jest dom, tu jest moje CENTRUM, bo im dalej w las, tym większe prawdopodobieństwa, że sobie guza na sercu nabiję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz