Zjadłam truskawki, zachwyciłam się słońcem, spaliłam sobie nogi - to już tradycja. A ciągle jest nijak.
Przerwa w kontaktach z ludźmi - dobrze mi zrobi. Wezmę sobie rower, pojadę gdzieś, audiobook, może po prostu muzyka, czasami trzeba, dla relaksu.
Niebo takie błękitne, na ogrodzie tak cicho, a trawa pod bosymi stopami taka miękka, truskawki takie twarde, takie ciepłe od słońca i pachnące.
Tak dużo książek, a tak mało czasu.
Tak dużo ludzi, a jeszcze więcej zawodów... życie.
Znowu muszę odpalić fazę aspołeczną, odciąć się i nabrać dystansu. Zapomnieć, że może być miło, bo i tak jest jakieś ale.
Czasami trzeba się odseparować od wszystkich - pomaga.
OdpowiedzUsuńDopiero zauważyłam, że prowadzisz drugi blog.
OdpowiedzUsuńOj, tak! Z ludźmi tak już jest, a jeszcze w Twoim zawodzie... Coś pamiętam jeszcze z tamtych czasów.
Ale truskawki są wspaniałe. I jakieś czystsze niż w moim ogródku?!