środa, 10 grudnia 2014

In memoriam


Dlaczego tu nie piszę? Bo moje życie prywatne runęło. Nie chodzi o pracę, nawał obowiązków, bo to wszystko nigdy nie sprawiało, że nie mogłam roześmiać się z całego serca, zawsze dostrzegałam piękno i humor. Teraz już nie dostrzegam, a nawet jak dostrzegam, nie zachwycam się. Nie chcę trwać, w zachwycie, pustce, nie chcę.

Łzy w oczach, tęsknota i pustka

Półtora tygodnia temu, w moje urodziny Mela uciekła Tacie pod gabinetem weterynaryjnym. Przez dziesięć lat była... nie umiem  nazwać tego czym, bo była wszystkim. Czy uciekła, żeby odpłynąć do Valinoru? Mam nadzieję. Bo gdy pomyślę, że błąka się opuszczona, przestraszona... nie miała szans, żeby przeżyć. A oddałabym wszystkie książki, pieniądze, wszystko co mam i co mieć będę, żeby wróciła... niestety żaden Rumpelsztyk się nie pojawił. Jestem sama z tym smutkiem i pustką. Nowa kotka, chociaż jest śliczna i przytulna, jest tylko kotem, nie jest Melą.


Wiecie... do dziś pamiętam dzień kiedy poznałam Melę. To był koniec kwietnia 2004, podjęłam decyzję, że ponieważ dawno nie mieliśmy kota, a ja tęsknię za mruczeniem, bodzeniem, przygarnę kicię. I gdy weszłam do weta pani przyniosła mi dwa, jedną trikolorkę, która miała dopiero zabieg i nie mogła pójść do ludzi od razu i biało-czarne kocię, które jak weszło mi na kolana, zaraz się rozmruczało i połączyła nas miłość.

Wysłuchałam historii Meli, która była kotem po przejściem, wielokrotnie brana i oddawana... biedna malizna z krótkim ogonkiem. Zabrałam ją do domu w torbie podróżnej, miauczała w MKS-ie. Jak wyszła w domu z torby była zdezorientowana, nie miauczała tylko otwierała pyszczek. Jakby bała się że jak będzie zbyt głośna, to też ją oddamy? Pojawiła się moja siostra z córką i głaskałyśmy ją na pięć par rąk. Później Tata ją zobaczył... już się pakowałam. A Mela spała mi wokół szyi(a nie cierpię spać na plecach), wtedy obiecałam jej, że nigdy jej nie opuszczę i nie pozwolę by stała jej się krzywda. Zawiodłam. Jak zwykle.

Przez miesiąc trzymaliśmy ją w domu, jak wyrwała się na wolność, poszła w długą, ale wróciła i pokochała okolicę. Polowała, prała Raula pazurami po pysku. Robiła co chciała, owinęła nas sobie dookoła palca. Wszystkich.

Kiedyś usłyszałam jak jeden z księży mówi, że jeżeli ktoś uważa, że kocha zwierzę prawdziwą miłością, to coś jest nie tak z jego człowieczeństwem. Więc z moim jest coś nie tak. a ten mądry ksiądz, niechby zobaczył jak Mela była kochana i oddana, wyczuwała gdy źle się czułam, było mi zimno, bolał mnie brzuch, miałam ciężki okres, ona przychodziła, kładła mi się na brzuchu, grzała, bodła, była.

Była ze mną w każdym gorszym momencie. Gdy uczyłam się do matury, przed każdym kolosem i egzaminem, później na doktoranckich i wreszcie jak wyczuwała mój stres przed hospitacjami, jak nikt... Była, dawała się głaskać, nadstawiała brzuszek. Kładła się na laptopie, na książkach, nadzorowała moją pracę z łóżka i z parapetu.

Choroba i starość ją zmieniły, garnęła się do mnie jeszcze bardziej, usypiała wczepiona w moją rękę, mruczała, przytulała się aż w końcu zniknęła... a ja wciąż nie mogę się z tym pogodzić. Wciąż wracam do domu i mam nadzieję, że będzie czekała pod bramą...

Była jedną z istot za które bym dała się pokroić, byle nie stała jej się krzywda. a teraz jej nie ma. Koc na moim łóżku jest pusty, parapet za biurkiem pełny jej nieobecności, każdy element mojego domu przypomina mi, że jej nie ma. Nie cieszy mnie śnieg, nowa książka, kawa... nie cieszy mnie praca, bo żebym nie wiem ile zarobiła nie sprawię, że ona wróci.

Przynosiła żywe myszy do łóżka, w prezencie, kiedyś nasikała mi na łóżku bo czymś ją zdenerwowałam, kładła się na książkach, zajmowała całe łóżko, czasami miauczała jak opętania.

Chciałabym wiedzieć, czy dałam jej dobry dom, dałam wszystko co mogłam, przede wszystkim ogromny kawał serca....

Poniżej w zdjęciach macie uwiecznioną Melę, chociaż ja nie potrzebuję do tego zdjęć, ona już jest i będzie zawsze częścią mnie… Dekada wspaniałego życia…

Dlaczego Mela zapomniała, że „odejść, tego się nie robi człowiekowi”?


















































10 komentarzy:

  1. Popłakałam się :( . Ale pamiętaj Kasiu, że choć Klara nigdy Ci Meli nie zastąpi, to ona też tak samo potrzebuje Twojej miłości i jest Twoją Klarą a nie tylko kotem. Mela zawsze będzie w sercu, ale dla Klary też się tam na pewno miejsce znajdzie. Musi się znaleźć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się jak mogę, żeby Klarka czuła się kochana, ale ciągle ukradkiem płaczę za Melą...

      Usuń
  2. Łzy mi poleciały, to nawet nie próbuję sobie wyobrażaż, co Ty czujesz:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego się po prostu nie da opisać, żebym nie wiem ilu słów użyła...

      Usuń
  3. Taka miłość od pierwszego spojrzenia jest najpiękniejsza...Słyszałam, że kiedy kot czuje, że to już jego czas, po prostu odchodzi. Nie chce przekraczać tej magicznej granicy blisko człowieka. Tak słyszałam...
    Jak możesz wątpić w to, że dałaś jej dobry dom??? Dzięki tobie miała cudowne życie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym to wiedzieć na pewno... moja nadzieja, ciągle nie umiera, wykańcza mnie od środka, szukanie, czekanie...

      To ja dzięki niej miałam wspaniałe życie.

      Usuń
  4. Kochana, o niczym nie wiedziałam - w szpitalu byłam odcięta od świata, choć coś mnie tknęło, jak na fb zobaczyłam zdjęcia z nowym kotkiem...
    Wiesz... to nie jest Twoja wina, nie zawiodłaś i nie możesz się obwiniać. Po prostu stało się. I już. Popatrz na to inaczej - dałaś Meli 10 lat pięknego życia, dałaś jej cudowny Dom i byłaś jej najlepszym Przyjacielem. To się liczy.

    Doskonale Cię rozumiem, opłakuję czule każdą moją papużkę, z którą przychodzi mi się rozstać. Nie zgadzam się w tym, co ten ksiądz mądry powiedział. Mój mądrzejszy ksiądz (wiesz który :) ), kiedyś, gdy dyskutowaliśmy o duszy, powiedział zaś, że zwierzęta "też mają duszę". Opadła mi szczęka, bo wiem, jakie jest stanowisko kościoła na ten temat. Bo zwierzęta nie są tylko mechanizmami posługującymi się instynktem. Inaczej nie istniałyby te cudowne nasze relacje z nimi. Kasiu - z Tobą naprawdę wszystko w porządku, a Twoje człowieczeństwo jest wielkie.

    Ściskam Cię serdecznie.
    Już od dawna usiłuję napisać ten komentarz, ale dzidzia mi zawsze się budzi :)

    :*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzidzię ucałuj w piętko.


      Ta bezsilność mnie zabije, pustka po niej chyba się nigdy nie zapełni... chyba nigdy nie przeżywałam tak odejścia zwierzaka... ale i w z żadnym nie byłam tak blisko.

      Bardzo zazdroszczę fajnego księdza, o tym człowieczeństwie mówił Pawlukiewicz, do tego momentu bardzo lubiłam jego kazania...
      Wierzę, że w Valinorze spotkam Melę, tak jak Ty spotkasz swoje kolorowe promyczki :)

      Usuń
  5. Rozumiem Twoją Stratę i Twój ból,mam nadzieję, że kochasz już choć troszkę Klarę? serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!! Dziwna to miłość, powstająca na zgliszczach, na bólu i stracie, które wciąż mi towarzyszą. Ale Klara zasługuje na kochającego człowieka

      Usuń