środa, 17 września 2014

dramaty mego życia

ziele na kraterze, od czasów Wańkowicz nic się nie zmieniło...
... i nie zmieni się nic, aż do końca
Jak wiecie, lub nie, od ponad 16 lat jestem dumną ciocią córki mojej Siostry. Młoda, nie tak dawno dostała wdzięczną ksywkę - Szympansiątko, stało się to po testach kończących gimnazjum, gdy uznało dziecko, że były trudne i łojezu co to będzie. Przeglądałam te testy... były banaklne, no ale...

Pisałam, że Szympansiątko testy zdało, nie zhańbiło się niewłaściwymi wynikami, ale chyba nie wspominałam, że dostała się do wymarzonej szkoły. Niestety, nie poszła w stronę rodzinnej tradycji. No, ale umówmy się, niewybranie LOKEN nie oznacza jeszcze debilizmu. Wprawdzie wybrała szkołe w której poziom jest dramatyczny, najnowsze wyniki maturalne, świadczą o tym, że albo chodzi tam naukę pobierać wybitne stado nieuków, albo problem leży w poziomie szkoły. No, ale Szympansiątko tam chciało, bo tam jest klasa o profilu, który ONA CHCE.

Nie powinnam indagować w sprawie tej szkoły, niestety wieści, które przyniosła Siostra sprawiły, że mruczałam z niedowierzaniem przez dwa tygodnie. Otóż nauczycielka - wychowawczyni nie każe im zdawać matury, wręcz zniechęca i podobno w tej szkole połowa uczniów ma kosy z matmy i pisze poprawki... no załamałam się.

Sama jestem nauczycielem, nie wyobrażam sobie powiedzieć moim dzieciom, nie musicie nic zdawać, nie przejmujcie się jak nie zdanie do następnej klasy. Żyjmy na luzie.

Zastanowiłam się nad zdeprecjonowaniem matury... oczywiście nie uważam, że brak matury skreśla człowieka, nie świadczy też o jego wartości, ale kiedyś... kiedyś dużo mówiła. Od paru lat powtarzam, że my, którzy szczycimy się wyższym wykształceniem nie dalibyśmy rady z maturą przedwojenną, która była faktycznie wyznacznikiem wykształcenia. No, ale później przyszedł PRL i "nie matura, lecz chęć szczera..." co teraz ma wartość?

Matura być powinna kwintesencją, ludzie z maturą powinni być ludźmi wykształconymi na podstawowym poziomie orientować się w świecie, mieć coś do powiedzenia... coś więcej, niż wydedukować o co chodzi autorowi tekstu. Gdzie samodzielne myślenie, gdzie świadomość własnej tożsamości?

Wprawdzie wczoraj Szympansiątko przybyło i oświadczyło, że chce zdawać maturę i chce studiować... mam nadzieję, że jeszcze zmieni podejście...  oby w ciążę nie zaszła, bo ta szkoła to wylęgarnia matek z dziećmi...  Chcę, żeby to moje Dziecko było szczęśliwe... z drugiej strony, może jej do szczęścia nie jest potrzebna fizyka kwantowa, znajomość przebiegu bitwy pod Poitieres, czy ewolucja poglądów na budowę atomu... i może nawet to lepiej?

2 komentarze:

  1. Ja jestem ostatnim rocznikiem, który zdawał "starą" maturę, czyli nie te straszne testy które weszły dla kwiatu młodziezy urodzonego w 1986 roku.
    Niestety, ale posiadanie starej matury nie pozwala mi teraz do spełnienia mojej fanaberii czyli złożenia na pewne studia papierów, gdyż musiałabym zdawać cos ala nowa matura. a maturę już mam więc fanaberia idzie się paść.
    Ale zgadzam się, że poziom dramatycznie poleciał jeśli chodzi o testy i matury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już zdawałąm nową... i powiem Ci zdanie jej nie było wyczynem... w mojej szkole zdali wszyscy, ale to było dobre LO. Nadal ma wysoką zdawalność... a teraz? jak patrzę na statystyki oczy przecieram, zawału dostaję.

      Usuń