Tragedia w trzech aktach.
Jak już wspomniałam wczoraj byłam w Lublinie, niestety mój
telefon w drodze powrotnej się rozładował. Zdążyłam tylko wsiąść do pociągu(nie
byle jakie kiego). Gdy doczłapałam się do domu, przywitała mnie grobowa cisza i
sfochowane twarze. Nieopatrznie zapytałam o powód frasunku
Rodzice: no przecież z siebie wychodzimy, nic się nie
odzywasz. Baliśmy się.
Ja: Telefon mi się rozładował. Ale o co się baliście.
R: no że coś się stało.
J: Co się miało stać dzwoniłam przecież że siedzę w
pociągu(nota bene tym samym od kilkunastu miesięcy wracam)
R: Ale pociągi też się wykolejają.
Dowiedziałam się, że to nie wina telefonu a moja. Nie
śmiałam polemizować z tymi argumentami. Oczywiście, że jest moją winą fakt, iż
w szyno busach PKP Regio nie można ładować komórek.
Tatuś, gdy zwiastowałam
Mu radosną nowinę był u dentysty. Okazało się, że znowu coś nie tak z
koronką, którą dentysta robi już z pól roku. W tym samym okresie, ten sam
dentysta pozbawił mnie ¾ najważniejszych dla mojej kariery zębów. Chcę być
dobrą córką i pytam Rodziciela co i jak:
Tatuś: no i wczoraj tak dziwnie się czułem z tym zębem, że
balem się go ruszać. I dzwonię rano do dentysty, a ten że nie ma miejsc, ale że
zadzwoni. Poszedłem do Banku, a tam nowy dyrektor i dali mi ten zestaw(dostał
się mnie, śliczny klasyczny zestaw, długopis i pióro), a później zadzwonił
dentysta, żebym przyszedł, a później Ty zadzwoniłaś, że się udało, a później
dentysta powiedział, że z zębem wszystko w porządku.
Ja: I Ty nie poszedłeś kuponu w Totka puścić?
T: Pięć milionów było tylko do wygrania. Szkoda fatygi,
poczekam aż będzie dziesięć.
;]
No i rozmowa z cyklu – bardzo budująca.
Tata: To nie rozmawiałaś z D?
Ja: Z Nim!
T: to trzeba było wcześniej powiedzieć, może jakoś by coś
tam
Mama: Co Ty, nie wolno nadużywać z byle powodu, trzeba
zostawić na ważniejsze sprawy. Na przykład jak będą chcieli ją wyrzucić :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz