Zobaczcie jakie dziś pięknie niebo miałam. Umyłam włosy i suszyłam je na polu, grzejąc się w Słońcu. Mama mówi, że znowu mam nos wieloletniego alkoholika.
Siedziałam, grzałam buzię i czytałam. Cudowna błogość.
Już można spacerować do nocy i jest ciepło.
Ostatnio wracając ze spaceru(około 11 w nocy) na drodze ujrzałam grupkę młodych mężczyzn. Ogarnął mnie lekki niepokój, ale przecież jestem u siebie w wiosce. Oczywiście byli to znajomi. Wracali z powodzi(najprawdopodobniej w gorzelni). Zostałam wciągnięta w spór o prawdziwości ateizmu a zakłamaniu wszelkich innych wiar.
Wiecie jak to dyskutować z "dziabniętymi" ludźmi gdy samemu jest się trzeźwym? Kiepsko. Ale wróciłam godzinę później do domu.
Ciągle jestem niedospana po konferencyjnym maratonie, ale nie umiem sobie odmówić czytania czy oglądania do późna i delektowania się pięknem wiosny.
Może i Lublin jest piękny, ale niebo tam ginie, gwiazd nie widzę, a zachód słońca tylko na kładce. A tutaj.... idąc po podwórku liczyłam odcienie zieleni(z miliard), kot wygrzewał się nad piwnicą, a pies w smudze słońca udawał zdechłego.
A teraz wzięło mnie na SDM. Melancholia wróciła. Dobrze, ze czytam kryminał :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz