piątek, 31 października 2014

szkicując

Chyba pora roku taka, że każdemu się ulewa..

We mnie, chyba przez pracę i wszystko - wyburtowało.

Ciągle ktoś mi mówi, zazdroszczę Ci, bo coś... 
- bo tyle książek
- bo woski
- bo praca
- bo takie fajne życie
- bo tylu znajomych
- bo się rozwijasz
- bo masz swój dom
- bo mieszkasz z rodzicami i nie musisz się martwić
- bo mieszkasz na wsi
- bo tyle czytasz
- bo.... wstawcie co chcecie.


Nie mam na myśli, tego że ktoś mi w komentarzu napisze, że zazdrości mi jakiejś książki. Dajcie spokój, ja wiem i Wy wiecie że to żartobliwe.

Ogólnie ludziom się wydaje, że mam smerfastyczne życie. Z nieba padają mi róże, lśni tęcza, a jednorożce biegają dookoła. Ludzie o moim życiu i jego ogólnej zajebistości wiedzą najwięcej.

Mam w pracy koleżankę, której wiecznie jest bieda, ma najgorzej i już więc każdy ma się dostosować. Przyjaciółka wystawiła mnie z noclegiem w Lublinie i z zapaleniem oskrzeli, obładowana jak Żyd Wieczny Tułacz, szukałam noclegu w oblężonym mieście. Ale oczywiście to moje życie jest najwspanialsze. Składa sie z książek, czytania, kota, wosków i pieczenia.


Nie zazdroszczę innym, bo nie wiem ile kosztuje ich wysiłku/pracy/nerwów to co mają.

Jakoś nikomu nie zazdrosći się tego, że ja na to muszę zapracować, że nie spada mi manna z nieba, że nie mam czasopodwajacza. Na urlopie byłam w sierpniu, kilka dni, po to żeby się zresetować. Miałam wyjechać na dwa tygodnie, ale dostałam pracę i musiałam wrócić. Od tamtego czasu nie miałam dnia wolnego. Pracuję świątek/piątek i niedziela, wolne biorę, jak jadę do Lublina załatwić coś na studiach, spotkać się z promotorem, czy na konferencję, które są jeszcze bardziej mordercze niż praca. 

Dużo czytam, taaak, ale to oznacza redukcję innych przyjemności.
Nie skarżę się, bo ja to kocham, ale nie każdy wyrzeknie się wszystkiego dla literek. 

Od weekendu czytam, pełne żalu relacje z Targów Książki na które nie pojechałam, bo dwie prace i zapalenie oskrzeli. I nie rozumiem o co chodzi tym wszystkim rozżalonym ludziom. 
Chciałabym wyskoczyć i pogadać z ludźmi o książkach...

Nie mam w swoim otoczeniu, ludzi tak książkowo zakręconych. Zwykle ludzie mi się tłumaczą, że lubią czytać, ale... ale coś tam. 

Właśnie rozwaliła się ważna dla mnie przyjaźń. Rozwaliła się w maju, ale ja w swojej głupocie musiałam ją reanimować. Nie skleja się czegoś co się rozwaliło w drobny mak. To w najlepszym przypadku jest tylko tymczasowe. 


Nadal pławię się w glorii po konferencji o której jeszcze napiszę. Łapie mnie nostalgia Zaduszek no i wciąż zachwycają mnie momenty....



To tak w skrócie...