wtorek, 15 lipca 2014

Kasiek versus przyczajona kobiecość

Jeśli wierzyć informacjom z poważnych, państwowych papierów jestem kobietą. Niestety, lub stety kobiece przywary są mi zupełnie obce. Nie rozumiem po co mi milion par spodni, chociaż mając nawet potężną sempiternę, mogę nosić tylko jedne w danej chwili. Kilka par butów... dobrze, ale przywykło się uważać, że nosi się dwa jednakowe buty, więc też wyjdę w jednej parze, a nie w milionie, które posiadane i ułożone w przedpokoju stanowią potencjalny podwód poznania protetyka, zaraz po randce z ortopedą.

Staram się ubierać klasycznie, ze względu na zawód jaki wykonuję, nie uważam za stosowne przyjście do pracy w dresie, spódnicy - uszytej z odblaskowej kamizelki drogowców. Ubieram się klasycznie, w roku szkolnym rezygnuję z szalonych kolorów paznokci - zresztą ciapanie lakierem też mnie nudzi, od kilku dni pazury mam w jasnym odcieniu beżu. 
Rok temu uzupełniłam obuwie. Nabyte pary butów miały pasować i do sukienek i do spodni, do kościoła i na spacer. Jedna para - szczególnie eksploatowana, zaczęła się sypać, no ale oczywiści mnie zmusić do zakupów to cud musiałby być(skoro jeszcze buty się nie rozpadły), skoro więc wróciłam do domu, Mama mnie wzięła z zaskoczenia i wyrąbała buty do kosza... skutkiem tego dziś, jak diabeł na pokucie, łaziłam za butami Jak ja tego nienawidzę. Wolałabym poczytać, albo zdrzemnąć, zamiast tonąć w tej ciżbie.  Mam alergię na zakupy.

Humor poprawia mi książka, a nie setna bluzka.  Dodatkowo nabyłam dziś romantyczną pościel w różyczki i insygnia, w postaci łopatki do ciasta i pędzelka, których to gadżetów brakowało mi pod ręką, jeszcze tylko fartuszek obszyty gronostajem i będzie komplet.


W głośnikach nadal Czerwone Gitary, ale chwalić Boga odespałam koncert. Było tak wspaniale... wybawiłam się, wyszalałam i przekonałam się, że Bóg dał mi akademicki głos i gardło nie do zdarcia. Skoro po koncercie, na którym darłam się w niebogłosy, nawet chrypy nie miałam.


Jest tak pięknie, wieczorami księżyc świeci na pół nieba, cykają świerszcze, kumkają żaby, migocą gwiazdy.


Dotarła nowa książka Cejrowskiego.

A ja się na koncercie zakochałam. Oj prawie rzucałyśmy stanikiem z Siostrą, aczkolwiek ja nie bardzo mogłam, po przez lwią część koncertu trzymałam tam Jej telefon. Relacja z koncertu, nawet Mamy nie zdziwiła :P Śmiała się tylko z moich obaw, że co by było gdybym tym stanikiem rzuciła w tego staruszka(celowałam w młodzika :P) dobra... powiem prawdę niczym nie rzuciłam, bo nie mogłam się zdecydować. Teraz słucham sobie muzyki i wspominam(zdjęcie z autografem też jest).

Kawa się parzy, artykuł do poprawy czeka. Książki do czytania też czekają.


"Żyj z całych sił"
Książki do "obicia" i ułożenia też czekają



Ps. Was też tak bawi głupota innych. Smuci również, ale bawi mnie okrutnie. Zwłaszcza ostatnio, takie epizody, ze śmiechu to się prawie popłakałam :P